Idzie
wiosna, co z Tobą nie tak?
Na
jutro zostawiam polędwiczkę wieprzową. Zrób coś z nią.
Po
pierwsze to na dzisiaj bo jak zwykle z pracy wracam grubo po północy.
Po drugie "zrób coś z nią" czytaj zrób obiad.
Wyciągnij
ten podłużny kawałek mięsa, przepłucz wodą, odstaw.
Byle by tak żeby kot się nie dobrał.
Byle by tak żeby kot się nie dobrał.
Jako,
że ostatnio dziennie ponad 160 km pokonuje autobusem mam czas na
czytanie.
Dzięki temu przeczytałem kilka książek, lepszych lub gorszych. Ale jest też i czas na gazety.
Dzięki temu przeczytałem kilka książek, lepszych lub gorszych. Ale jest też i czas na gazety.
Weź
miskę, wlej zwykły olej rzepakowy, chluśnij lekko balsamikiem,
wciśnij czosnek, trochę powidła śliwkowego, ja dałbym wiśniowe
ale niestety było spleśniałe (takiego nie dajemy). Rozmaryn. Dużo.
Trochę miodu. Sypnij cynamonem. Porządnie. Ja mam taki z Opactwa
Benedyktynów w Tyńcu, polecam. Nastaw wodę, albo rozgrzewaj
ekspres do kawy. Mieszaj. Mocno. Rozcieraj, bełtaj, ubijaj,
dociskaj. Tylko rozmaryn i czosnek ma być widoczny oddzielnie. Sól,
pieprz. Zalej kawę, zaparz. Kilka łyżek do marynaty. Mieszaj,
odstaw.
I
o tym dzisiaj. Ale nie tylko gazety, pod gazety podpinam też blogi,
wszelkie poradniki ukazujące się w Internecie. Wszystko co
sezonowe. No właśnie. Jak ja nie lubię tego słowa.
A raczej jego nadużywania. Wszystko musi być dziś kurwa sezonowe. Dlatego dzisiaj przepis na świnie. Sezonowa jak nic. Ubita niedawno bo miałem nie mrożoną. Więc sezonowa. Ostatnio ubaw miałem z "sezonowych kiełków". Ktoś chodzi po polu i szuka kiełków?
Jeśli hodujemy je w domu sami, raczej mamy te kilka stopni powyżej zera więc sami decydujemy kiedy urosną. A jeśli kupujemy to już nie wspomnę. Ja rozumiem wiosna, zielono, ciepło. Zwłaszcza ostatnio - codzienne deszcze, temperatura poniżej dziesięciu stopni Celsjusza.
A raczej jego nadużywania. Wszystko musi być dziś kurwa sezonowe. Dlatego dzisiaj przepis na świnie. Sezonowa jak nic. Ubita niedawno bo miałem nie mrożoną. Więc sezonowa. Ostatnio ubaw miałem z "sezonowych kiełków". Ktoś chodzi po polu i szuka kiełków?
Jeśli hodujemy je w domu sami, raczej mamy te kilka stopni powyżej zera więc sami decydujemy kiedy urosną. A jeśli kupujemy to już nie wspomnę. Ja rozumiem wiosna, zielono, ciepło. Zwłaszcza ostatnio - codzienne deszcze, temperatura poniżej dziesięciu stopni Celsjusza.
Jak
wymieszasz wrzucaj od razu świnię. Polej ją z góry. I jeszcze
raz, i jeszcze, no jeszcze troszkę. Niech ma. W między czasie skocz
do babci na kawę. Chyba, że Twoja nie żyje to przejdź się po
prostu. Albo wyjdź na papierosa. Po drodze kup czekoladę gorzką
(tylko prawdziwą), dwie cebule i masło jeśli nie miałeś jak ja.
Polędwiczka ma czas na przesiąknięcie. Godzina, dwie. Jeśli mięso
złapie kolor to starczy. Wyciągnij z lodówki. Niech znowu dojdzie
do temperatury pokojowej.
Cały
ten bełkot o wiośnie, chęci do życia, nowalijkach, zielonym,
uśmiechniętym jest ciężkostrawny. Nie, nie jestem narzekającym,
wiecznym pesymistą. Sam czekam na truskawki, borówki, cukinię i
pomidory (mimo, że mam do nich dostęp już teraz poczekam na te z
działki). Ale skrajności szczerze nienawidzę. Wiosna już od dawna
pachnie mniej, pory roku redukują się co raz bardziej do dwóch -
leje, że ciężko wytrzymać - gorąco, że ciężko wytrzymać. Im
szybciej dojdziemy do tego, żeby brać życie takim jakim jest tym
lepiej dla nas. I gorzej dla portfeli naszych psychoterapeutów.
Do
ciepłego piekarnika wrzuć dwie cebule, całe, nieobrane. Niech się
pieką. Rozgrzej patelnię grillową. Bach świnia. Z każdej strony
po trochę. Niektórzy nazywają to zamykaniem mięsa. Odstaw na
deskę. Niech odpocznie. Do piekarnika, do tej cebuli. W między
czasie zlej resztę marynaty, dodaj trochę wody. Zagotuj. Po paru
minutach wyciągnij świnię. Cebula cały czas ma chodzić w
piekarniku.
Kiedy
patrzymy na te kolorowe zdjęcia, pięknych potraw (ale czy naprawdę
smacznych
i przyjemnych?), czytamy teksty pełne nabuzowanej werwą do życia blogerki, zastanawiamy się czy to z nami jest coś nie tak czy może te osoby żyją w alternatywnej rzeczywistości. Dziś co raz częściej jesteśmy atakowani wizjami życia a nie prawdziwym życiem w przeróżnych artykułach, galeriach (internetowych, nie sztuki), reklamach. Bo kto ostatnio, jeśli kiedykolwiek zachowywał się przy śniadaniu tak jak odgrywający reklamy np. margaryny śniadaniowej? I biada temu, u którego posmarowanie chleba nie spowoduje ekstazy takiej jaka ma nam rzekomo zapewnić ta czynność.
i przyjemnych?), czytamy teksty pełne nabuzowanej werwą do życia blogerki, zastanawiamy się czy to z nami jest coś nie tak czy może te osoby żyją w alternatywnej rzeczywistości. Dziś co raz częściej jesteśmy atakowani wizjami życia a nie prawdziwym życiem w przeróżnych artykułach, galeriach (internetowych, nie sztuki), reklamach. Bo kto ostatnio, jeśli kiedykolwiek zachowywał się przy śniadaniu tak jak odgrywający reklamy np. margaryny śniadaniowej? I biada temu, u którego posmarowanie chleba nie spowoduje ekstazy takiej jaka ma nam rzekomo zapewnić ta czynność.
Do
sosu dodawaj masło, mocno mieszając, dodawaj do ulubionej
konsystencji. Przestudź, nie bardzo ale niech nie będzie wrzące.
Wypoczętą polędwiczkę pokrój w plastry. Grube, konkretne. I
teraz się skup. Grzejesz patelnię, grillujesz polędwiczkę po raz
ostatni, w między czasie do sosu wrzucasz trzy do czterech kostek
czekolady. Mieszasz aż się roztopi. Wylewasz sos, układasz
polędwiczki, cebulę kroisz na pół. Ilustracja jest propozycją
podania, jednak najlepiej smakuje jedzona palcami, maczana w sosie
jak nachosy.
Dlatego
na nowy letni sezon, nie życzę odnalezienia nowej, industrialnej
miejscówki do crossfitu, nie życzę odżywiania się trawą, ładnie
nazwaną mini garden. Życzę dystansu
i dobrego kawałka mięsa. Jeśli zjemy tę nieszczęsną świnię wcale nie będziemy czuli się ociężali i ospali jak próbuje się nam wmówić. Będziemy za to pod wrażeniem tego jak wieprzowina romansuje z czekoladą, która spoiła związek kawy z rozmarynem.
i dobrego kawałka mięsa. Jeśli zjemy tę nieszczęsną świnię wcale nie będziemy czuli się ociężali i ospali jak próbuje się nam wmówić. Będziemy za to pod wrażeniem tego jak wieprzowina romansuje z czekoladą, która spoiła związek kawy z rozmarynem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz