Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

środa, 15 lutego 2017

Tło w fotografii kulinarnej

Bez światła nie ma fotografii. Bez tematu równie ciężko o zdjęcie. Jeśli już mamy światło, główny motyw, pozostaje nam to co uzupełni całą fotografię. Tak aby była ona atrakcyjna wizualnie, pozostawała w pamięci, nie przeszkadzała w jej odbiorze a wręcz eksponowała ją dodatkowo.

O dodatkach takich jak sztućce, wszelkiego rodzaju dzbankach, szklankach i całej reszcie pierdół napiszę kiedyś. Skąd je brać i jak nie zostawić całej wypłaty w jednym z „designerskich” sklepów. Jest to do ogarnięcia. Całkiem łatwo. Trzeba poświęcić trochę czasu, ale zyskujemy dzięki temu oryginalność. Czy zdarzyło się Wam przeglądać blogi kulinarne i widzieć po raz dziesiąty ten sam talerz? Mi nawet zdarzało się z takich jadać...
Tylko dwa z tych widelców kupiłem w sklepach (nr 2 - Zara Home, nr 4 - Home&You), pozostałe znalazłem na targu po 1 zł za sztukę

Zostawiam też temat tła stricte fotograficznego. Ja takiego nie mam. I nie zamierzam. Strata pieniędzy, miejsca i zabija kreatywność (kocham to słowo...). Kiedy potrzebuję bieli – mam szafę, jeśli potrzebuję podrapanego białego – mam podrapaną ścianę, jeśli potrzebuję drapowanego białego – mam drapowaną tapetę. Jednak jeśli już chcecie – dwa kolory. Biały i czarny. Nie wchodźcie nawet w aukcje 10 teł w cenie 2 i tym podobnych. Gwarantuję, że użycie ich tylko w ramach próby i pójdą w odstawkę.

Pierwszym i chyba najpopularniejszym tłem są deski. Zwłaszcza wymalowane na biało i przetarte. I to jest wdzięczne tło. Możemy na nim zrobić poprawne, bezpieczne zdjęcia, które są przyjemne w odbiorze bez wielkiego wysiłku. Polecam deski, które chwilę poleżały na zewnątrz. Będą miały ciekawszą fakturę. Niektórzy zbijają je od spodu, tak aby faktycznie imitowały blat stołu. Może i imituję tyle, że zabierają pięć razy więcej miejsca, a na zdjęciach tego nie widać. Ja mieszkam na pięćdziesięciu paru metrach z mamą i kotem. Każdy centymetr jest dla mnie ważny. Co do rozjeżdżania się... czy wy kurwa te sesje na lodzie robicie? Mi się nic nie rozjeżdża. Nigdy nic mi nie spadło. A nie stosuję żadnych sztucznych dymków, lodów etc. Jeśli coś u mnie paruje to jest gorące, albo to dym z papierosa. Żyję do dziś. Poparzeń nie odnotowałem.
Deski nie zbijane od spodu mają ten plus, że drugą stronę możemy zostawić „czystą” bądź pomalować innym kolorem. Jeśli fotografujemy najczęściej małe obiekty – np. filiżanki, drobne desery, deski możemy pomalować przez pół. Mamy wtedy już 4 różne tła. Łatwe, nie? A jeśli już o powierzchni mówimy...
Paleta z "pełnymi" deskami, służy za stolik na działce. Tak wygląda przy mocnym, kontrowym oświetleniu (słońce)

...to dla mnie najważniejsze. Nic nie irytuje mnie tak jak sytuacja w której brakuje mi kilku centymetrów tła. Naprawdę im na większe możecie sobie pozwolić tym lepiej. Daje nam to możliwość zabawy z kątem, perspektywą, ogniskową. Mała (duża) rzecz a cieszy i oszczędzi nie potrzebnych przekleństw.

Druga pozycja, nadal z tych znanych, to ścierki, szmatki, stare koszule, pościel. Ogólnie tkaniny. No tu się nie ma co rozwodzić. Unikajcie tylko zagięć – nie takich celowych – ale takich, które wynikają ze złożenia. Nie ma nic gorszego niż stylizacja, w której widać takie rzeczy. Kole w oczy.

Trzeci już troszkę bardziej nietypowy sposób to odkrycie Waszego domu na nowo. Tapeta, obraz, płytki, które na co dzień uważacie za paskudne, boazerie, której nadal nie pozwala zmienić babcia. Weźcie aparat, sfotografujcie na wprost kawałek każdej z takich powierzchni. Wrzućcie w program i pobawcie się temperaturą barwową. A jeszcze z pozycji aparatu możecie pobawić się rozmyciem. Tutaj Wam pozostawiam pole.

Szablony na źródło światła to kolejna mniej oczywista sprawa. Ja korzystam z nich podczas świecenia sobie kontrą, kiedy źródło jest na tyle daleko aby pozostało całkowicie nieostre. Taki szablon możemy przyłożyć na przykład na okno. Łatwo to sprawdzić kiedy w oknie są kraty jak mi nie wierzycie.
Ostatnio również pracowałem w restauracji przy blacie aluminiowym – na tzw. wydawce. Zarysowania powstałe po kontakcie z nożem potrafią bardzo plastycznie się ułożyć. Zawsze można kupić, albo załatwić sobie kawałek takiej blachy. Trzeba mieć troszkę doświadczenia przy świeceniu w takie coś ale naprawdę daje to ciekawy efekt, zwłaszcza przy odrealnionych, futurystycznych stylizacjach.

Podkładki (nie wiem jak to nazwać, w hotelu mówiliśmy na to plejsmaty, chyba od placemat). Nie zabierają dużo miejsca. Można dostać w sklepach gospodarczych lub wielkomiejsko mówiąc – lajfstajlowych... Niestety zazwyczaj są to dosyć małe rozmiary (u mnie sprawdzają się np. w fotografowaniu kawy). Przy kupnie musimy tylko sprawdzić jak odbijają światło. Niektóre pokryte są folią, która bardziej lub mniej utrudni nam poprawne oświetlenie. Jeśli nie widać tego na pierwszy rzut oka, możemy wykorzystać latarkę w smartfonie. Jak nie odbija za bardzo to można brać. Cena nie wielka, nawet gdyby miało się przydać tylko do jednego zdjęcia, warto. Zawsze zresztą może zostać u nas w domu, żeby było na czym jeść zupę, albo zanieść komuś na parapetówkę.
Podkładka z Duki, około 12 zł sztuka

O panelach podłogowych pewnie słyszeliście. Śliski temat. Dosłownie. Te tanie mają taki odblask, że aż Was samych oślepi. Droższe kosztują tyle, że chyba nie warto. Czasem zostają jakieś resztki w marketach budowlanych za część ceny. Można zapytać.

To co w naturze! I to jest moje ulubione zajęcie! Jeśli macie dość ludzi, mówicie bliskim, że idziecie do lasu poszukać sztafażu do sesji. Spierdalacie z domu z paczką fajek. Spacerujecie po lesie, podziwiacie sobie przyrodę. A przy okazji naprawdę można trafić na świetne rzeczy. Od drewna, po kamienie, gałęzie. Tylko nie rwijcie specjalnie, ogólnie nie róbcie wiochy.
Po lewej - jeszcze nie wyszlifowany kawałek drewna, może posłużyć zarówno za podkład jak i za tło. Po prawej - blat z kamienia

Folia aluminiowa. Tak, oprócz tego, że może posłużyć za blendę świetnie nadaje się również na tło. Jeśli rzucimy mocne światło punktowe na samo tło efekt może nas zaskoczyć. Do tego jest neutralna, więc jakim światłem rzucicie, taki efekt dostaniecie.
Tło - folia aluminiowa naklejona na karton, podkład - luksfer, o którym mowa w dalszej części

Oczywiście pozostają jeszcze takie banały jak blaty, stoły, których używacie na co dzień, stolnica. Możliwości jest mnóstwo. Pamiętajmy, że tło może służyć za podkład i na odwrót. Zamieńcie czasem oczywiste położenie różnych przedmiotów. Pobawcie się przesłoną, światłem, perspektywą. Kiedy robię zdjęcie, lubię mieć czas. Oprócz doboru akcesoriów i światła, mogę wtedy eksperymentować z tłem.
Z pozoru nieciekawe i zniszczone drzwi, również mogą posłużyć za ciekawe tło


Ostatnim, najciekawszym odkryciem jest dla mnie luksfer. W marketach można je kupić na sztuki. Sprawdzą się również jako dyfuzory światła. Przy zakupie warto mieć przy sobie latarkę i sprawdzić jak zachowują się różne rodzaje. Są dosyć ciężkie żeby zabierać je na każdą sesję poza naszym studiem, ale czasem warto. Zdziwienie ludzi w restauracji, kiedy wyciągacie coś takiego – bezcenne.
Tu luksfer posłużył za dyfuzor. Podkład i tło to białe blaty.

Jeśli Wy macie swoje ulubione sposoby, materiały – podzielcie się nimi.
Pozdrawiam i do następnego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz